EMIGRACJA?


Autor: semisweet | Kategorie: uczuciowo 
11 lipca 2008, 10:35

Z każdej strony pytania typu "a nie próbowałaś znaleźć lepszej pracy w Polsce", "a moze zostaniesz praca na pewno się znajdzie", "zostań funt juz nie ma takiej wartości jak kiedyś", itp itd.

 

Ludzie???? 

 

 

Czy wy nie rozumiecie, ze jak ktos chce wyjechać to nie tylko z powodu kasy? nie dla tego, że nie ma tutaj pracy? Praca może i by się znalazła. Ja jednak odczuwam POTRZEBĘ pracy za granicą. Czy to tak trudno zrozumieć? Chcę sie wyrwać ze środowiska w którym spędziłam dwadzieścia osiem lat, chcę pobyć z daleka od domu żeby zatęsknić, chcę się rozwijać, dawać duzo od siebie. Chcę szkolić angielski, poczuć jak to jest zyc na własna rękę. Chcę się poświęcać dla innych, dla tych którzy to docenią. Praca w Liverpool z ludźmi niepełnosprawnymi, praca z daleka od domu właśnie to mi zapewni. Kiedys trzeba wyfrunąć z gniazda. Praca legalna, ubezpieczenie, dach nad głową wyżywienie, podstawowe środki chemiczne, karnety do kina, na siłownie, basen, masaże - i inne, wszystko to zapewnione plus pensja oczywiście. Czy w Polsce mam stałą umowę? nie. Czy w Polsce jest łatwo o umowę o pracę na czas nieokreślony lub dłuższy określony? nie. Czy w Polsce stać mnie na to, żeby sie wyprowadzić? nie. Czy w Polsce czuję sie potrzebna, czuję że się rozwijam? nie. Czy w Polsce stać mnie na drobne przyjemności? nie. Więc ok wychodzi na to że chce wyjechać  tam dla kasy. Moze po części tak jest, ale nie do końca. Pieniądze sa potrzebne ok, bez nich trudno egzystować, ale pieniądze nie sa najważniejsze. Nie dla mnie. Ja czuję potrzbę, żeby wyjechać, potrzebę serca. Rozumiecie? nie? trudno najważniejsze, że ja rozumiem że nie można robić czegoś wbrew sobie. Nie chcę zostać w Polsce teraz. Może kiedyś, ale nie teraz...

 

Umowa na rok, potem jeśli wrócę na pewno spojrzę inaczej na Nasz kraj. Nie bede miała luki w życiorysie. Praca przez rok w znanej organizacji zajmującej się ludźmi niepełnosprawnymi to zawsze jakiś krok do przodu. Powód do dumy? owszem. Chciałabym mieć jakiś powód do tego żeby byc dumną z siebie. Skończyłam studia ok, pracuje fizycznie co łatwe nie jest ok kolejny plus itp ale czy to dla mnie powód do dumy? nie .

 

Bo tak naprawdę najważniejsze dla mnie jest to, ze Ktos dzięki mnie się uśmiecha choć przez chwilę. Wazne jest to, że Komuś mogę pomóc, wysłuchać, rozbawić. Dla mnie najważniejsi są ludzie, nie papierek świadczący o ukończeniu studiów, nie mięśnie wyrobione dzięki pracy fizycznej, ale właśnie ludzie.   

Pracując z ludźmi niepełnosprawnymi można bardziej docenić siebie, to co się ma. Można obrosnąć w siłę. Można wiele od Nich sie nauczyć. Czy Wy wiecie, że ludzie niepełnosprawni często są odważniejsi, silniejsi, mądrzejsi od ludzi pełnosprawnych? Tak na pewno o tym słyszeliście. Ja to wiem. Dzięki mamie. To Ona pracowała z ludźmi niepełnosprawnymi kilkanaście lat. To Ona nauczyła mnie  całej tej wrażliwość wobec Nich. I w ogóle wobec ludzi...

 

Będę tęsknić. Na pewno za mamą, dzieciaczkami, przyjaciółmi, za znanymi miejscami, ale nie zrezygnuję dlatego ze swoich marzeń. Nie chcę za kilkanaście lat żałować, ze nie spełniłam jednego z ważniejszych marzeń. Wiecie, że ludzie stawiający sobie jasny cel,dążący do niego, zazwyczaj go osiągają? Ludzie bez celu w życiu nie osiągają niczego. Każdy ma swoje marzenia, ale nie każdy potrafi zrobić coś żeby je spełnić,. Ja chce i potrafię. Chcę wyjechać, to mój cel, prędzej czy później osiągnę go...


"chcę potrafię wzniose się

mam przd sobą jasny cel

                      ..

stać jak posąg to za mało"

 

 

Dużo dziś razy użyłam słowa NIE, licze że wkrótce bede tylko i wyłącznie na TAK

 


"Tam dom Twój

gdzie serce Twoje"

 

ps. Odpowiedź na często zadawane pytanie: tak, kiedy wyjadę będę miała dostęp do internetu. Tak będę tu pisała jeśli znajdę tylko czas. Dowiecie sie kiedy wyjadę, co się u mnie dzieje, czy wyszłam za mąż ((no teraz to sie rozpędziłam) :) itd :)

ps2 wracam do hasła! kto go jeszcze nie ma... sylka-27-80@tlen.pl

 

11 lipca 2008
na czesc z tych pytan na ktore ty odpowiedzialas "nie" ja moge odpowiedziec "tak". I moze to wlasnie sprawia ze nie wyjechalabym. Poki co, bo nigdy nic nie wiadomo.
11 lipca 2008
tylko,że kiedy ja mówię mamie, co by zrobiła jakbym wyjechała do Londynu, to ona się śmieje głupio i mówi: jej przecież Ty byś się tam dziecko zgubiła.. i co tu gadać.. wciąż jestem maleńką dziewczynką
11 lipca 2008
Twoja notka upewnia mnie coraz bardziej, że i ja bym chciała wyjechać.. pewien chłopak namawia mnie na taki wyjazd.. i powiedział, że zrobi wszystko jak wróci tu w przyszlym tygodniu na 2tyg żebym pojechała z nim.. zrobi wszystko, żeby mnie namówić.. bo mu zależy.. mnie też zależy.. ale ja się boję.. boję się zostawić tak nagle wszystko i wyjechać.. dla miłości?! jeszcze nie wiem czy to miłość, ale coś ważniejszego.. chłopak z przedszkolnych lat odnaleziony po latach :) on skorpion, ja strzelec - niby niewyobrażalna para.. a jednak mnóstwo wspólnego.. co zrobić? co zrobić.. studia bym zaczynała od października.. pracy i tak nie mam.. eh :( nie wiem.. kurde! nie chce zawieźć rodziców, bo oni tak liczą na te studia : no, ale jak będę ciągle patrzyła na innych, to nigdy nic dla siebie nie zrobię! :
cici
11 lipca 2008
a ja Cie rozumiem, bo sama sie zastanawiam nad wyjazdem, moze nie jestem tak bardzo zdeterminowana jak Ty i bylabym w stanie pracowac za mniejsza kase niz tu, byleby tylko zmienic klimat (w kazdym tego slowa znaczeniu)
11 lipca 2008
A ja Cię rozumiem DOSKONALE. I nic mi tłumaczyć nie musisz. Jedź i spełniaj marzenia, kochana :)
11 lipca 2008
aleś to z siebie wyrzuciła :)
Życzę powodzenia!
11 lipca 2008
Widać,że wiesz czego chcesz. Życzę Ci powodzenia w pracy i wytrwałości. Czuję,że tej Ci na pewno nie zabraknie. Pozdrawiam!

Dodaj komentarz